Zabierałam się już parę razy do pisania tej notki. Raz patrząc pozytywnym okiem, a raz wstrzymując palce przed napisaniem brzydkich słów. Myślę, że w końcu powinna się ona pojawić na blogu. Jako sklejka notek z różnego czasu. To tyle na wstępie. To zabawne jak prawdziwe życie dorosłe różni się od tego wyobrażonego oczami nastolatka. Kiedy byłam na pierwszym roku studiów, gdy mnie pytano co studiuję i odpowiadałam, że architekturę, większość robiła wielkie oczy i takie "łaaaaaał". Nigdy nie rozumiałam skąd to łał, bo kierunek jak każdy inny. Dla mnie na "łał" zasługują studenci, którzy się podjeli studiowania np. fizyki technicznej albo studenci akademii muzycznej. Architektura jak to architektura. Wyszłam z założenia, że ludzie zawsze będą budować domy, więc praca będzie, a poza tym trochę powiązane ze sztuką, więc też strasznie nudno nie będzie. Potem poszłam na uczelnie, gdzie na dzień dobry powiedzieli nam, że jesteśmy jednym z najlepszych wydziałów architektu...