Przejdź do głównej zawartości

10 Filmów, które rozgrzewają serduszka

Nastały dziwne czasy. Gdzie się nie obejrzymy mówią/piszą o korona wirusie albo o wyborach. Jesteśmy zestresowani i ogólnie zmęczeni sytuacją całą sytuacją. Właśnie dlatego dzisiaj przychodzę do Was z inną notką niż zwykle. Żaden ze mnie krytyk filmowy, raczej nie znam się na dobrym kinie, nie lubię starych klasyków, a moim ulubionym gatunkiem filmowym są komedie romantyczne. Jako jednak, że czasy są takie, a nie inne i prawie każdy siedzi z nosem w jakimś Netflixie, przyda nam się poprawa nastroju, choćby na chwilkę. Chciałabym Wam przedstawić listę moich ulubionych dziesięciu filmów z kategorii "rozgrzewające serduszka", czyli takie, które kończą się szczęśliwie i miło, tak, że ma się ochotę obejrzeć je jeszcze raz.


1. Praktykant (2015)

Robert De Niro w roli głównej - już tylko z tego powodu film jest warty obejrzenia. Ostatnio obejrzałam go po raz kolejny i jak zwykle na koniec uśmiech nie schodził mi z twarzy. Film opowiada o trochę zagubionym w swoim życiu wdowcu, który decyduje się odbyć staż, w nowej, szybko rozwijającej się młodzieżowej firmie. Mimo, że odnalezienie się w nowoczesnym świecie technologii i internetu nie jest łatwe, De Niro nie poddaje się. Nawiązuje przyjaźnie z młodymi kolegami z pracy, ucząc się od nich o nowinkach, w zamian dzieli się z nimi wiedzą życiową. Nie brakuje ani śmiesznych scen, ani lekko dramatycznych, no i oczywiście jest wątek miłosny! Polecam wszystkim na miły wieczorny seans z kieliszkiem wina i paczką czipsów.


2. Pozycja obowiązkowa (2018)

Nie wiem czemu na Filmwebie ten film został oceniony tylko na 6.5 / 10, według mnie zasługuje na dobrą ósemkę. Moja Babcia kiedyś mi powiedziała "Nie myśl sobie, że rozterki miłosne mają tylko młodzi ludzie" i ten film to potwierdza. Opowiada o czterech przyjaciółkach, dojrzałych kobietach, które od lat spotykają się i dyskutują o książkach. W ich życiu zaczynają się dziać ciekawe rzeczy, gdy tematem klubu książkowego staje się lektura "50 twarzy Greya". Film pokazuje, że można znaleźć miłość (zarówno tą cielesną, jak i uczuciową) w każdym wieku. Można się uśmiać w wielu momentach, w niektórych można się nawet trochę wzruszyć.




3. Szef (2014)

Dlaczego jest tak mało filmów o kuchni i o gotowaniu? Te romantyczne i o gotowaniu to najlepsze co może być. Niestety wiele z filmów opowiadających o kuchni jest dosyć marnych i mają ubogą fabułę. Ta historia opowiada poniekąd o moim marzeniu. Ambitny kucharz po wybuchowej potyczce z krytykiem kulinarnym zostaje bez pracy. Przekonany przez swoją byłą żonę, kupuje foodtrucka i rusza nim w podróż, wraz ze swoim synem i przyjacielem - sous chefem, serwując kubańskie kanapki. Dzieciak uczy się gotowania, ojciec odbudowuje relacje z synem i w dodatku wyrabia sobie powoli markę na rynku. Jako bonus mamy drugoplanową rolę Scarlett Johansson. Kto by nie chciał mieć foodtrucka?


4. Ratatuj (2007)

Jak już jesteśmy w temacie gotowania, to nie mogłoby zabraknąć tego filmu. Co prawda jest animowany, ale według mnie to pozycja zarówno dla dzieci jak i dorosłych. W 2008 otrzymał Oscara w dziedzinie najlepszy film animowany długometrażowy. Opowiada historię Remiego, który mieszka w Paryżu i jest zakochany we francuskiej kuchni. Marzy o karierze kucharza, jedynym jego problemem jest to, że jest... szczurem. Szczury nie słyną z czystości i wyrafinowanego smaku, ale Remy jest inny. Przez przypadek trafia do kuchni i ratuje skórę młodemu, chłopakowi, który ma przyklejoną łatkę fajtłapy. Potem zaczynają się dziać rzeczy niesłychane, ale nie będę Wam spojlerować. Przed obejrzeniem wyposażcie się w smakołyki, bo na pewno w czasie filmu pocieknie Wam ślinka.


5. Nie wierzcie bliźniaczkom (1998)

To jest film mojego dzieciństwa, widziałam go co najmniej kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt razy. Wszystko to sprawka moich kuzynów, ponieważ mieli w domu właśnie tę kasetę video. Kiedy była brzydka pogoda lub gdy już nam się nudziły inne zabawy, wybieraliśmy film i siadaliśmy przed telewizorem. Film opowiada o bliźniaczkach, które, po rozwodzie rodziców, rozdzielono, gdy były jeszcze małe. Jedna mieszka z ojcem w Napa, druga z matką w Londynie. Przez przypadek trafiają na ten sam letni obóz i odkrywają całą prawdę. Nie trudno odkryć ich następny krok: zamieniają się miejscami, by poznać drugiego rodzica. W roli głównej, a raczej w rolach głównych, Lindsay Lohan, która w tamtych czasach była moją idolką. Cała historia jest całkiem zabawna, ale są też momenty smutne, jednak jak to bywa w kinie rodzinnym, wszystko kończy się dobrze.


6. Last Vegas (2013)

Wspaniała obsada: Micheal Douglas, Robert De Niro, Morgan Freeman i Kevin Kline. Kolejny film, w którym bohaterowie są dojrzali wiekowo i swoje już w życiu przeszli. Czterech przyjaciół z dawnych lat wybiera się do Las Vegas na wieczór kawalerski jednego z nich. Mimo, że ich dzieci i znajomi traktują ich jak staruszków, oni pokazują, że nawet w dojrzałym wieku można się dobrze bawić, imprezować, a nawet zakochać. Optymistyczny nastrój, z krótką przerwą na mały dramat, bardzo miły film na wieczór.


7. Wielki Mike. The Blind Side (2009)

Film opowiada o czarnoskórym bezdomnym nastolatku i o bogatej białej rodzinie. Ich ścieżki się spotykają. Leigh Anne, którą gra Sandra Bullock, nie jest w stanie pozostać obojętna na losy chłopaka błąkającego się nocą po pustych ulicach miasta. Oferuje mu nocleg na kanapie u siebie w domu. Jedna decyzja prowadzi do drugiej i tym sposobem rodzina Touhy decyduje się zaopiekować Mikiem. Odkrywają w nim potencjał sportowca i pomagają zostać profesjonalnym futbolistą. Ta historia na pewno rozgrzewa serduszka. No i jak dla mnie genialna Sandra Bullock, dla innych chyba też, bo dostała za tę rolę Oscara. Polecam!


8. Holiday (2006)

Wiem, wiem, to film świąteczny. Jednak połowa filmu dzieje się w słoneczny i letnim LA, które nie ma wcale świątecznego nastroju, więc myślę, że można oglądać go nie tylko w święta. Opowiada on historie dwóch kobiet, mimo, że bardzo się od siebie różnią, łączy je jedna rzecz: nieszczęśliwa miłość. Amanda, producentka filmowych zwiastunów, pracoholiczka, która nigdy nie płacze, po odkryciu, że jej partner ją zdradza, ma dość facetów i całego LA. Iris, dziennikarka i niepoprawna romantyczka, od wielu lat zakochana bez wzajemności, gdy odkrywa, że miłość jej życia się zaręczyła, wylewa morze łez i decyduje się na wakacje. Dziewczyny odnajdują się na portalu o wynajmie domów i na dwa tygodnie zamieniają się swoimi posiadłościami, by odpocząć od codzienności. Klasyczna komedia romantyczna. Można się pośmiać, można również uronić łezkę. Polecam na wieczór po kocem z kubkiem gorącej herbaty. Jeśli Was nie przekonałam, to może przekona Was Kate Winslet, Cameron Diaz,  Jude Law i Jack Black.


9. Green Book (2018)

O tym filmie było głośno dwa lata temu, ma na swoim koncie trzy dostojne Oscary. Opis na Filmwebie jest dość lakoniczny "Drobny cwaniaczek z Bronksu zostaje szoferem ekstrawaganckiego muzyka z wyższych sfer i razem wyruszają na wielotygodniowe tournée." Warto dodać, że cwaniaczek to białoskóry mężczyzna pochodzenia włoskiego, muzyk z wyższych sfer to czarnoskóry pianista, a wszystko dzieje się w Stanach Zjednoczonych lat sześćdziesiątych. Mimo, że pianista jest znany w całym kraju i na jego koncerty przychodzi mnóstwo ludzi, po godzinach wciąż musi korzystać z garderoby, łazienki czy hotelu dla "kolorowych". Ten film to opowieść o dwóch diametralnie różnych światach, o spotkaniu, podróży i w końcu przyjaźni. Jeden z lepszych filmów, który widziałam ostatnimi czasy. Viggo Mortensen w roli nie-Aragorna również jest do zaakceptowania.



10. To właśnie miłość (2003)

Wybaczcie kolejny film świąteczny, ale to jest mój klasyk. Tak jak dla niektórych w święta nie może zabraknąć filmu o Kevinie, tak dla mnie święta bez tego filmu nie mogą się obejść. Co nie znaczy, że go nie oglądam czasem, gdy mam gorszy dzień i nie ma świąt. Jest to jeden z tych filmów, który przedstawia kilka różnych historii, które w jakiś sposób się łączą. Punktem wspólnym jest oczywiście miłość. Pierwsza nastoletnia miłość, miłość trochę nadszarpana, miłość super seksowna,  miłość niezręczna, miłość nieśmiała i tak dalej. Po tym filmie się robi tak ciepło na serduszku, że moglibyście nim roztopić czekoladę! Polecam więc w święta i nie tylko!


To by było na tyle. A Wam jakie filmy poprawiają humor?




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O lekarzach

Dziś będzie o lekarzach. Wchodząc na fb natknęłam się na wiele postów na temat protestu lekarzy rezydentów. Po przeczytaniu paru komentarzy pod postami protestujących lekarzy, matek na rezydenturze itp.  znów straciłam wiarę w ludzi. A przecież tak nie może być! Ta sprawa nie powinna być nikomu obojętna. I może zanim zaczniecie krytykować, zanim dacie się ponieść propagandzie TVP to zatrzymajcie się chwilę i pomyślcie sami. A oto jak ja to widzę: Studiowanie medycyny do najprostszych nie należy. Pewnie jest kilka kursów, które można, brzydko mówiąc, olać, jednak cała reszta jest istotna. Nie możesz nauczyć się czegoś metodą "tylko na jutro, potem zapomnę", jak to mi się zdarzało z kursami historii. Bo właśnie w momencie "potem zapomnę" na tobie może spoczywać odpowiedzialność za drugie życie. Po studiach i po rocznym stażu w sumie dalej jesteś nikim, no bo jak to, lekarz bez specjalizacji? A specjalizacja to kolejne lata nauki. Pamietam jak byłam mała i jeździliś...

Dobre bo polskie

Dzisiaj będzie znów o jedzeniu. Parę dni temu minęły równe dwa lata odkąd mieszkam tutaj. Wszyscy się pytają „jak się żyje na Sardynii?”. Na to pytanie odpowiadałam również w którejś notce, ale dzisiaj będzie o jedzeniu! Na Sardynii je się bardzo dobrze. Produkty są zazwyczaj świeże (nawet w supermarketach!) często z lokalnych upraw.  Bogactwo ryb i owoców morza niekiedy może nawet zawstydzić asortyment naszego polskiego makro. Jednak mimo tych wszystkich pyszności, czasem mi brakuje naszych polskich specjałów, przywodzących na myśl rodzinny dom. Oto lista kilku produktów, których mi brakuje najbardziej, a których zakup na Sardynii jest niemożliwy lub niezwykle trudny/drogi. 1. Twaróg – jestem ogromnym wielbicielem serników, a jak przygotować sernik bez naszego pysznego polskiego twarogu? Co prawda jest ricotta, ale to jednak nie to samo. Jak byłam mała na śniadanie często jadłam kanapki z twarogiem i miodem. Pyszności! A pierogi ruskie? A naleśniki? A makaron z serem? Same ...

Walka z żywiołem

Napisałam tę notkę miesiąc temu, ale chyba wcale nie miałam ochoty jej wrzucić, bo nie dotyczy miłych wspomnień. Skoro jednak jest już napisana, to niech będzie i na blogu, ku przestrodze. Za oknem widzisz ogień zbliżający się w twoją stronę. Masz dwie może trzy minuty na opuszczenie domu. Co zabierasz ze sobą? Znacie te pytania? Coś w stylu „co zabierzesz ze sobą na bezludną wyspę” tylko bardziej w obliczu katastrofy. Gorzej jak takie pytania pojawiają ci się w głowie nie z powodu jakiejś głupiej zabawy, lecz dlatego, że za oknem naprawdę widzisz ogień. Jeśli chodzi o żywioły i katastrofy z nimi związane, to chyba bardziej jesteśmy przyzwyczajeni (choć może to nie do końca dobry dobór słowa), my – Polacy, do wody i powodzi. Powódź z 97 roku pozostanie w mojej pamięci chyba na zawsze. Potem, na przestrzeni lat, zdarzały się kolejne powodzie, mniejsze i większe. Sardynia z powodziami raczej nie miewa problemów. Czasem są małe podtopienia spowodowane silnym deszczem, j...