Włosi, pewnie jak każdy inny naród, mają swoje dziwności i dziwactwa. Do tego są jeszcze Włosi bardziej dziwni i mniej dziwni. Dziś chciałam się przyjrzeć bliżej dziwności mojego sąsiada. Nazwijmy go Panem X. Pan X mieszka w domu obok. Mam taką przyjemność (lub nieprzyjemność) widzieć jego posiadłość z naszego balkonu. Tak dokładniej to z każdego naszego balkonu.
Pan X jest prawnikiem, więc większość tygodnia spędza w pracy, robiąc swoje prawnicze interesy, bardziej lub mniej ważne, ale dla ważne wcale. Otóż najciekawsze wydarza się właśnie w czasie kiedy Pan X nie pracuje i oddaje się swojemu ulubionemu hobby.
Wyobraźcie sobie taką sytuację: po długim tygodniu pracy wreszcie nadchodzi weekend, upragniony dzień wolny kiedy budzik nie wyrzuca cię brutalnie z łóżka. Dorzućmy do tego jeszcze sardyńskie realia, czyli upał niemiłosierny, który jedynie nocą jest znośny, więc korzystając z okazji śpisz z otwartymi oknami. I wtedy do akcji wkracza nasz ukochany Pan X ze swoim przyjacielem. Nie wiem, czy Pan X w ogóle sypia, a jeśli tak, to musi chyba wstawać razem z kurami (które kiedyś miał, ale mu umarły... pewnie z braku jedzenia...). A kto jest tajemniczym przyjacielem Pana X? No oczywiście kosiarka, którą skrupulatnie kosi każde źdźbło we frontowej części swojego ogrodu. Na szczęście kosi tylko frontową część (w tylnej części zachowuje naturalny nieporządek doprawiony syfem stworzonym przez człowieka), na nieszczęście frontowa część to ta, która znajduje się pod naszymi wszystkimi balkonami.
Skoro już wstaliśmy skoro świt, z własnej nieprzymuszonej woli w niedzielny poranek (no przecież budzik nie dzwonił!) to można ten czas wykorzystać kreatywnie, np. obserwując Pana X koszącego trawnik. Już sam jego wygląd wymaga zatrzymania się na chwilę, otóż Pan X, jak na prawnika przystało, nawet trawę kosi ubrany w koszulę i eleganckie spodnie (seriously!). Czasem dopełnieniem tego stroju są zgniło zielone gumowce po kolana. Chciałam dodać, że nie ma odstępstw od tego outfitu. Zawsze! jest obecna koszula. Nawet przy 35 stopniach.
I teraz dochodzimy do sedna sprawy. Chyba żyłam przez całe moje życie w nieświadomości, ponieważ byłam święcie przekonana, że jak się kosi trawę, to się kosi to zielone. Te wszystkie trawy, chwasty i chaszcze, które rosną w obrębie naszego terenu/trawnika. Błąd! Trzeba jeszcze skosić żwir! Kamyczki którymi jest wysypana droga oraz parking pod domem. Pan X po skoszeniu trawnika, przestawia kosiarkę na drogę po domem i zaczyna kosić kamienie. Sprecyzujmy: nie wykasza kosiarką żyłkową okolic przy krawężnikach, po prostu jedzie sobie normalną kosiarką spalinową na kółkach i kosi kamienie. Na tych kamieniach nie ma ani źdźbła trawy! Czasem kosi jeszcze piach.
PS. W pewien czerwcowym poranek staliśmy przerażeni w oknie, gdyż kosiarka zbliżała się niebezpiecznie do Frozen White Beast, która to stała u nas na podjeździe. Strzeli kamieniem w auto czy nie? Będą odpryski na lakierze czy nie...?
PSPS. Pan X ma jeszcze mnóstwo innych dziwactw, ale tylko to jest na tyle zabawne by było warte opowiedzenia.
Pan X jest prawnikiem, więc większość tygodnia spędza w pracy, robiąc swoje prawnicze interesy, bardziej lub mniej ważne, ale dla ważne wcale. Otóż najciekawsze wydarza się właśnie w czasie kiedy Pan X nie pracuje i oddaje się swojemu ulubionemu hobby.
Wyobraźcie sobie taką sytuację: po długim tygodniu pracy wreszcie nadchodzi weekend, upragniony dzień wolny kiedy budzik nie wyrzuca cię brutalnie z łóżka. Dorzućmy do tego jeszcze sardyńskie realia, czyli upał niemiłosierny, który jedynie nocą jest znośny, więc korzystając z okazji śpisz z otwartymi oknami. I wtedy do akcji wkracza nasz ukochany Pan X ze swoim przyjacielem. Nie wiem, czy Pan X w ogóle sypia, a jeśli tak, to musi chyba wstawać razem z kurami (które kiedyś miał, ale mu umarły... pewnie z braku jedzenia...). A kto jest tajemniczym przyjacielem Pana X? No oczywiście kosiarka, którą skrupulatnie kosi każde źdźbło we frontowej części swojego ogrodu. Na szczęście kosi tylko frontową część (w tylnej części zachowuje naturalny nieporządek doprawiony syfem stworzonym przez człowieka), na nieszczęście frontowa część to ta, która znajduje się pod naszymi wszystkimi balkonami.
Skoro już wstaliśmy skoro świt, z własnej nieprzymuszonej woli w niedzielny poranek (no przecież budzik nie dzwonił!) to można ten czas wykorzystać kreatywnie, np. obserwując Pana X koszącego trawnik. Już sam jego wygląd wymaga zatrzymania się na chwilę, otóż Pan X, jak na prawnika przystało, nawet trawę kosi ubrany w koszulę i eleganckie spodnie (seriously!). Czasem dopełnieniem tego stroju są zgniło zielone gumowce po kolana. Chciałam dodać, że nie ma odstępstw od tego outfitu. Zawsze! jest obecna koszula. Nawet przy 35 stopniach.
I teraz dochodzimy do sedna sprawy. Chyba żyłam przez całe moje życie w nieświadomości, ponieważ byłam święcie przekonana, że jak się kosi trawę, to się kosi to zielone. Te wszystkie trawy, chwasty i chaszcze, które rosną w obrębie naszego terenu/trawnika. Błąd! Trzeba jeszcze skosić żwir! Kamyczki którymi jest wysypana droga oraz parking pod domem. Pan X po skoszeniu trawnika, przestawia kosiarkę na drogę po domem i zaczyna kosić kamienie. Sprecyzujmy: nie wykasza kosiarką żyłkową okolic przy krawężnikach, po prostu jedzie sobie normalną kosiarką spalinową na kółkach i kosi kamienie. Na tych kamieniach nie ma ani źdźbła trawy! Czasem kosi jeszcze piach.
PS. W pewien czerwcowym poranek staliśmy przerażeni w oknie, gdyż kosiarka zbliżała się niebezpiecznie do Frozen White Beast, która to stała u nas na podjeździe. Strzeli kamieniem w auto czy nie? Będą odpryski na lakierze czy nie...?
PSPS. Pan X ma jeszcze mnóstwo innych dziwactw, ale tylko to jest na tyle zabawne by było warte opowiedzenia.
Komentarze
Prześlij komentarz