Przejdź do głównej zawartości

Czarny piątek.

Czarny piątek.
Nie mogę tego zrozumieć. Dlaczego gdy cały świat idzie naprzód, Polska chce iść w przeciwnym kierunku. Dlaczego gdy wreszcie krok po kroku udało nam się wygrzebać z gruzów przeszłości chcemy tam wrócić? Ja nie chcę.
Jakiś czas temu wpadły mi w ręce dwie ksiązki opowiadające o kobietach w krajach muzułmańskich. Akcja jednej była oparta na faktach, akcja drugiej była zlepką wydarzen opowiedzianych przez rózne kobiety i sklejone w całość. Po skończeniu tych książek długo siedziałam na kanapie nie mogąc się otrząsnąć. Nie mieściło mi się w głowie jak tak można traktować kobiety. W czym kobieta jest gorsza od męźczyzny? Kobiety w tych krajach mają prawa ograniczone bardzo. Wszystkie historie zaczynały się od miłości i uwielbienia. Póki mężczyzna kochał, a kobieta nie wchodziła mu pod nogi, wszystko było dobrze. Dopiero potem zaczynały się pobicia, gwałty, separacja matki od dziecka i tak dalej.

Może to przykład trochę wyolbrzymiony, a może nie, lecz według mnie jeśli nie zatrzymamy tego co się dzieje teraz, będziemy podążać w takim kierunku. Do świata, w którym nie ma szacunku do kobiet, w którym kobieta jest traktowana jak przedmiot, w którym nie liczy się jej zdrowie, ani fizyczne ani psychiczne.

I kolejna rzecz której nie rozumiem. Przecież PIS to nie tylko mężczyźni. Drogie Posłanki, użyjcie trochę wyobraźni. Jesteście Matkami, Babciami, Siostrami. Chcecie by wasze córki, siostry, przyjaciółki cierpiały? Nie mieści mi się to w głowie. Każda z nas, któregoś dnia może być w takiej sytuacji. Może być w ciąży z dzieckiem z wadami tak cięzkimi, że nie będzie miało szansy na przeżycie. Myślicie, że tym prawem uniknie się w waszym mniemaniu tragedii takich jak aborcja, ale to nieprawda, bo skazujecie kobiety na gorsze tragedie. Na strach przed więzieniem w przypadku poronienia naturalnego, na oglądanie śmierci nowonarodzonego potomka, na ciężkie narażenie zdrowia i zagrożenie życia!
Chcecie zatrzymać rozwój medycyny, która poprzez wszelakie badania prenatalne jest w stanie rozwiązać wiele problemów. Zbudźcie się dziewczyny!

Kobieta powinna mieć wolny wybór.
Kolejna rzecz zakrawająca o absurd to klauzula sumienia, którą zasłaniają się farmaceuci, nie chcąc sprzedawać środków antykoncepcyjnych. Powiedzcie mi czy naprawdę to jest dobre rozwiązanie? Robić dzieci bez opamiętania jak króliki. A potem co z tymi dziećmi? Napełnimy nimi sierocińce? Stworzymy armię nieodpowiedzialnych rodziców, którzy nie byli gotowi na dzieci, albo wogóle ich nie chcieli mieć? Stworzymy mnóstwo rodzin wielodzietnych, którym będzie ledwo starczało na jeden posiłek na dzień dla swoich pociech? Czy nie lepiej kupić paczkę prezerwatyw, tabletki czy tabletke dzień po niż rodzić niechciane dzieci?

A może lepiej wprowadzić porządną edukację seksualną w szkołach, prowadzoną przez osoby odpowiedzialne i przede wszystkim! nie związane z kościołem. Przecież wiadomo, że młodzież będzie uprawiała seks, nawet jeśli im sie powie czekaj do ślubu i tak będą to robić. Więc może lepiej zamiast im mówić czego nie robić, zamiast wpajać idiotyczne zasady, lepiej ich nauczyć jak to robić odpowiedzialnie?

I na koniec, moje ostatnie pytanie: co do tego wszystkiego ma Kościół? Religia to powinna być sprawa prywatna. Nie powinna się mieszać w żaden sposób z polityką. Czy większym grzechem jest użycie antykoncepcji czy stworzenie potomstwa, któremu nie jesteś w stanie zapewnić godziwego życia?

Jest mi smutno gdy patrzę na to wszystko co się dzieje teraz. Jest mi smutno, że ludzie są tak krótkowzroczni, że mając swoje 500 plus są wystarczająco zadowoleni i resztę mają w dupie. Zaczynamy być jak stado owiec podążających ślepo za swoim pasterzem. Pasterzem Jarosławem, zamroczonym żądzą zemsty. Nie rozumiem, jak można mieć tak krótką pamięć i zapomnieć o Polsce sprzed parudziesięciu lat.

Dziewczyny obudźcie się! Tu chodzi o wasze życie, wasze zdrowie! Pokażcie, że jesteście! Że Was to obchodzi! Zatrzymajmy tę lawinę głupich praw.

#CzarnyPiątek #StrajkKobiet #StrajkWszystkich #NieDlaZaostrzeniaUstawy #StopTheBan

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O lekarzach

Dziś będzie o lekarzach. Wchodząc na fb natknęłam się na wiele postów na temat protestu lekarzy rezydentów. Po przeczytaniu paru komentarzy pod postami protestujących lekarzy, matek na rezydenturze itp.  znów straciłam wiarę w ludzi. A przecież tak nie może być! Ta sprawa nie powinna być nikomu obojętna. I może zanim zaczniecie krytykować, zanim dacie się ponieść propagandzie TVP to zatrzymajcie się chwilę i pomyślcie sami. A oto jak ja to widzę: Studiowanie medycyny do najprostszych nie należy. Pewnie jest kilka kursów, które można, brzydko mówiąc, olać, jednak cała reszta jest istotna. Nie możesz nauczyć się czegoś metodą "tylko na jutro, potem zapomnę", jak to mi się zdarzało z kursami historii. Bo właśnie w momencie "potem zapomnę" na tobie może spoczywać odpowiedzialność za drugie życie. Po studiach i po rocznym stażu w sumie dalej jesteś nikim, no bo jak to, lekarz bez specjalizacji? A specjalizacja to kolejne lata nauki. Pamietam jak byłam mała i jeździliś...

Dobre bo polskie

Dzisiaj będzie znów o jedzeniu. Parę dni temu minęły równe dwa lata odkąd mieszkam tutaj. Wszyscy się pytają „jak się żyje na Sardynii?”. Na to pytanie odpowiadałam również w którejś notce, ale dzisiaj będzie o jedzeniu! Na Sardynii je się bardzo dobrze. Produkty są zazwyczaj świeże (nawet w supermarketach!) często z lokalnych upraw.  Bogactwo ryb i owoców morza niekiedy może nawet zawstydzić asortyment naszego polskiego makro. Jednak mimo tych wszystkich pyszności, czasem mi brakuje naszych polskich specjałów, przywodzących na myśl rodzinny dom. Oto lista kilku produktów, których mi brakuje najbardziej, a których zakup na Sardynii jest niemożliwy lub niezwykle trudny/drogi. 1. Twaróg – jestem ogromnym wielbicielem serników, a jak przygotować sernik bez naszego pysznego polskiego twarogu? Co prawda jest ricotta, ale to jednak nie to samo. Jak byłam mała na śniadanie często jadłam kanapki z twarogiem i miodem. Pyszności! A pierogi ruskie? A naleśniki? A makaron z serem? Same ...

Walka z żywiołem

Napisałam tę notkę miesiąc temu, ale chyba wcale nie miałam ochoty jej wrzucić, bo nie dotyczy miłych wspomnień. Skoro jednak jest już napisana, to niech będzie i na blogu, ku przestrodze. Za oknem widzisz ogień zbliżający się w twoją stronę. Masz dwie może trzy minuty na opuszczenie domu. Co zabierasz ze sobą? Znacie te pytania? Coś w stylu „co zabierzesz ze sobą na bezludną wyspę” tylko bardziej w obliczu katastrofy. Gorzej jak takie pytania pojawiają ci się w głowie nie z powodu jakiejś głupiej zabawy, lecz dlatego, że za oknem naprawdę widzisz ogień. Jeśli chodzi o żywioły i katastrofy z nimi związane, to chyba bardziej jesteśmy przyzwyczajeni (choć może to nie do końca dobry dobór słowa), my – Polacy, do wody i powodzi. Powódź z 97 roku pozostanie w mojej pamięci chyba na zawsze. Potem, na przestrzeni lat, zdarzały się kolejne powodzie, mniejsze i większe. Sardynia z powodziami raczej nie miewa problemów. Czasem są małe podtopienia spowodowane silnym deszczem, j...