Myślę, że jestem winna Wam jeszcze kilka słów wyjaśnienia. Po ostatniej notce można by stwierdzić, że życie na Sardynii to niekończące się pasmo smutków, trosk i niezadowolenia. Błąd! Wcale tak nie jest. Istnieje też ta piękna i słoneczna strona życia tutaj. Rzeczy, za które nie da się nie pokochać sardyńskiego życia. A jak o miłości mowa, to ciężko odbiec od tematu jedzenia. Więc wyobraźcie sobie taką sytuację: budzisz się rano, trzeba iść do pracy, czyli czas nie za bardzo do naciągnięcia, wszystko w pośpiechu. Idziesz do lodówki, a tam? Znowu nie ma nic na śniadanie! Już Cię ma trafić szlag... i wtedy Sardynia wyciąga do Ciebie pomocną rękę: śniadanie w barze! Brzmi trochę jak rzecz dla bogaczy, ale wcale tak nie jest. I właśnie tak możesz rozpocząć dzień pyszną kawą z rogalikiem lub pizzettą, wydając nie więcej niż 2,50eu. Natomiast jeśli Cię najdzie kawowa ochota, niemal za każdym rogiem czai się jakaś kawiarnia uszczęśliwiająca kawoholików. Kolejną słoneczną stroną mieszkania t...